A wyciągnęłam to stare zdjęcie z archiwum, bo jestem na nim ubrana w moją ulubioną sukienkę :) A ponieważ ma ona już wieeeeele lat uszyłam sobie duplikat. Z dżinsu:
No i zdjęcie z rzeczonym synem:
Nic się nie zmienił prawda? Sukienkę też bardzo polubiłam, nie miałam niestety zbyt wiele okazji żeby ją założyć - zbyt późno zabrałam się za jej uszycie.
Nie wiem z jakiego numeru burdy jest uszyta, ale gdzieś tak z okolic 2009 roku :)
Edit: znalazłam, to burda z lipca 2008 sukienka nr. 107.
Zdjęcia robione dwa miesiące temu (!!!) w Arboretum w Bolestraszycach.
Fajne są. Dżinsowa wersja bardziej mi się podoba, bo ten kolor jakoś bardziej do ciebie pasuje i generalnie jest radośniejszy :).
OdpowiedzUsuńDzięki, obydwie bardzo lubie, chociaż czerń jako kolor jest mi blizsza :-)
OdpowiedzUsuńObie sukienki bardzo ładne :-) Chyba wciąż mi za mało sukienek, w każdym razie niestety łatwiej wciąga się portki. Muszę skończyć z tą łatwizną i zacząć nosić swoje sukienki ;-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Teoretycznie to najwygodniejszy element garderoby,nic nie trzeba dopasowywać itp :) Ale ja i tak sukienki noszę głównie latem. A takich jak z tego posta uszyję sobie jeszcze kilka.
Usuń